Opisana tu wycieczka stanowi wynik wspólnego fetyszu mojego i Nadii, a mianowicie naszego uwielbienia do filmów pseudo-historycznych o Rzymianach przebywających w barbarzyńskiej Brytanii, a zwłaszcza za Murem Hadriana. Aby przespacerować się wzdłuż owego Muru, przybyłyśmy o 8.00 rano do Newcastle upon Tyne, skąd wsiedliśmy do lokalnego autobusu, który zawieźć miał nas aż do Once Brewed - nawet nie małej mieściny, tylko baru ustawionego niemalże w szczerym polu. Z tego właśnie przystanku zamierzaliśmy rozpocząć naszą pieszą, powrotną wędrówkę wzdłuż jednego z najsławniejszych murów świata, który obecnie wygląda dosyć... niepozornie. Po prostu jak zwykły, niski murek. Było wietrznie. Tak bardzo, że kolega Michał musiał mnie trzymać, żeby mnie nie zwiało ze wzgórza, gdy robiłam zdjęcia. Po licznych przygodach, takich jak przeprawienie się przez pole pełne owiec i ichniejszych bobków, dotarliśmy w końcu do sławetnego Drzewa Robin Hooda, gdzie kręcono jedną ze scen filmu z Kevinem Costnerem. Pożywiwszy się na miejscu naszymi "lembasami" (znaczy, tak zwanymi shortbread'ami), ruszyliśmy w dalszą drogę, aż w końcu dotarliśmy do Housesteads - jednego z najlepiej zachowanych fortów rzymskich wzdłuż Muru. Zadośćuczyniwszy moim archeologicznym zainteresowaniom, ja i Nadia kupiłyśmy w kasie książkę, na której wzorowano film "The Eagle" i ruszyliśmy z powrotem do Newcastle upon Tyne (tym razem autobusem). Czekało nas długie oczekiwanie na przesiadkę do autokaru jadącego do Edynburga...