Geoblog.pl    Vegs    Podróże    Japonia 2010    Tam, gdzie lśnią neony, a manga jest w natarciu.
Zwiń mapę
2010
18
lip

Tam, gdzie lśnią neony, a manga jest w natarciu.

 
Japonia
Japonia, Tōkyō-shi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8725 km
 
Tygodniowy pobyt w Tokio służyć miał głównie przeprowadzeniu wywiadów do mojej pracy magisterskiej (a przynajmniej było tak w moim przypadku). W związku z tym część wieczorów spędzałam w hostelu, siedząc przy komputerze i pracowicie wysyłając maile do moich rozmówców, aby umówić się z nimi na spotkanie. Część wywiadów załatwił mi mój japoński znajomy, który w swojej nadmiernej życzliwości i uprzejmości uparł się przy zostaniu moim tłumaczem. Nie wyszło to, niestety, wywiadom na dobre, głównie z powodu kompetencji językowej znajomego. Sytuację pogorszył dodatkowo fakt, iż były to moje pierwsze próby przeprowadzania wywiadów całkowicie po japońsku i stres oraz trema skutecznie blokowały przejęcie przeze mnie inicjatywy. Dopiero potem się rozkręciłam, ale o tym w innych wpisach. W niezmierne zakłopotanie wprowadzał mnie i Karolinę (biorącą udział w moich spotkaniach z Japończykami) wybór przez moich rozmówców drogich knajp, zwłaszcza tych w Ginzie, na miejsce rozmowy. Na nasze protesty, że nie mamy tyle pieniędzy, reagowali prostym stwierdzeniem: "postawimy wam tę kolację". Koniec końców, organizowana była ona na sposób japoński, co oznacza zakupienie przez grupę szeregu malutkich talerzyków z najróżniejszymi przekąskami. Wszyscy biorą po troszku z każdego z naczyń - tak właśnie imprezuje się w Japonii. Brak systemu "jedno danie na głowę" skutecznie uniemożliwiał nam zapłacenie za siebie i w konsekwencji sprawiał, że czułyśmy się niezmiernie głupio.

Oprócz odwiedzenia starych kątów (np. Ogrody Cesarskie lub Shibuya), wyprawiłyśmy się też oczywiście do nowych miejsc, choć w porównaniu do np. Kioto, Tokio nie za bardzo się może poszczycić zabytkami i miejscami godnymi zwiedzenia. W pierwszej kolejności pod młot turysty poszła okolica naszego hostelu, czyli dzielnica Asakusa, zawierająca między innymi świątynię Sensouji, otoczoną całkiem przyjemnym bazarkiem. Nie wiem co nas napadło, ale w lepkim, lipcowo-sierpniowym upale przewędrowałyśmy też na piechotę od Asakusy do parku Ueno - oczywiście gubiąc się cały czas po drodze. Nigdy więcej. I na pewnie nie wtedy, gdy japońskie słońce daje z siebie wszystko, a termometr w pobliżu parku Ueno wskazuje 38 stopni Celsjusza. Przy okazji naszego spaceru wydałyśmy też niezliczoną ilość 100-jenówek na picie pochodzące z wszechobecnych automatów. Nie muszę chyba mówić, że wszystko z nas parowało, a wizyty w toaletach nie były wcale potrzebne.

Moją ogromną ambicją było odwiedzenie nie miejsc okupowanych przez rzesze turystów, lecz tych związanych z Shinsengumi, grupą samurajów, o których piszę magisterkę. Kim oni byli? Odsyłam do wikipedii, gdyż to nie miejsce na wywody historyczne :). Dość rzec, że zrobiłam całkiem zadowalający objazd po muzeach, izbach pamięci i grobach członków Shinsengumi. Zdecydowana większość z nich skupiona jest w Hino, gdzie w XIX w. znajdowała się wioska Tama - miejsce pochodzenie dowódców grupy i innych ważniejszych członków. Objazd dostarczył mi nie tylko materiału do magisterki (np. wywiad z potomkinią szwagra zastępcy dowódcy), ale też i mnóstwo radości, zwłaszcza gdy mogłam się w jednym z muzeów poprzebierać w stroje Shinsengumi ;).

Dzień relaksu spędziłyśmy z Karoliną na Odaibie - sztucznej wyspie w centrum Tokio, pierwotnie zbudowanej dla celów militarnych. Obecnie znaleźć tu można m.in. onsen (gorące źródła), diabelski młyn (często pojawiający się w najróżniejszych filmach i serialach japońskich) oraz nieco pomniejszoną wersję Statuy Wolności. Z wszystkiego oczywiście skorzystałyśmy, największą przyjemność czerpiąc oczywiście z onsenu :). Na Odaibę prowadzi tzw. Tęczowy Most, jednakże wbrew temu, co nam mówiono, wcale się nie świecił, a tym bardziej na tęczowo...

Zostałam również pewnego ranka zmuszona przez Karolinę do wstania o 4.00 rano i pojechania wraz z nią na słynny targ rybny w Tsukiji. Głównym powodem, który skłonił moją koleżankę do zerwania się z łóżka o tak barbarzyńskiej godzinie, były opowieści jednego z naszych profesorów na temat tamtejszych aukcji tuńczyków. Moim osobistym zdaniem nic specjalnego - targ jak targ, a rozjeżdżające ludzi samochodziki z towarami potrafią być naprawdę wkurzające. Jedynym plusem było śniadanie składające się z sushi. Najświeższego i najwspanialszego, jakie kiedykolwiek w życiu jadłam. Wręcz rozpływało się w ustach. Zdecydowanie polecam. W zasadzie Tsukiji i nieliczne, drogie restauracje w centrum to jedyne miejsca, gdzie w Tokio można zjeść sushi. Jak powiedział kiedyś jeden mój znajomy Japończyk: "Sushi stworzyliśmy dla was, Europejczyków i Amerykanów, po tym jak w XIX wieku otworzyliśmy się na świat". Jest to absolutna prawda: każde z miast japońskich w zasadzie specjalizuje się w danej potrawie, w Tokio akurat królują wszelkiego rodzaju noodle, rameny i inne zupo-makarony. Natomiast po restauracjach sushi prawie ani śladu.
Po Tsukiji złożyłyśmy parogodzinną wizytę w ogrodach Hama-rikyu. Przyjemny park, z możliwością darmowego zwiedzania z równie darmowym przewodnikiem elektronicznym w ręku. Największą jego ozdobą jest herbaciarnia stojąca na palach na środku jeziora, w której swego czasu spotkał się Cesarz z prezydentem amerykańskim. Serwowana tam zimna, zielona herbata zdecydowanie zrekompensowała mi zwleczenie się z łóżka o 4.00 rano.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (34)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Vegs
Julia Koszewska
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 137 wpisów137 7 komentarzy7 694 zdjęcia694 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
22.06.2016 - 26.06.2016
 
 
22.08.2013 - 31.08.2013
 
 
26.04.2013 - 05.05.2013